piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 11 - Goodbye dreams

Moje życie jest skończone. 
Zbyt dużo się dzieje wszędzie pech i tragedie.
Co ja zrobiłam? Dlaczego cholerny los mnie tak karze?
Zawsze starałam się być dobra i tak dalej za dużo się dzieje.
Mam tego dość dzwonię do ciotki i wracam do Anglii.
Nie chcę tu być.
Hmm... Miało się tyle zdarzyć miałam imprezować,
kochać, spełnić 
marzenia, ale los kopnął mnie w dupę i nie mam nic.
Nigdy nie pogodzę się z tym, że mojej matki nie ma, była 
dla mnie wszystkim, wzorem, najlepszą
przyjaciółką, tak bardzo ją kochałam.
Matka nigdy mnie nie 
zawiodła, dzięki niej się uśmiechałam.
Chciałabym ją przeprosić za to wszystko nawet za najmniejsze błędy
powiedzieć jej jeszcze raz jak bardzo ją kocham, podziękować jej.
Teraz jedyne co mogę zrobić to iść pod jej grób.
-Dzień dobry słoneczko, możesz wyjść 
odprowadzę cię do domu dobrze? Usłyszałam głos
pielęgniarki.
-Dobrze.. Powiedziałam cichym głosem z łzami w oczach.
Pielęgniarka podeszła do mnie i powiedziała
-Wszystko będzie dobrze.
-Nie może tego pani mówić, nie jest 
pani w mojej sytuacji cały świat mi 
się zawalił mam ochotę umrzeć, ale 
wiem że moja mama nie byłaby z tego dumna. 
-Twoja matka na pewno chciałaby, abyś 
skończyła swoją misję ona by chciała, abyś była szczęśliwa. 
Powiedziała pielęgniarka.
Przytaknęłam 
głową i wyszłyśmy ze szpitala.
Kiedy byłam na miejscu wbiegłam do domu i wzięłam do ręki telefon.
Rozmawiałam z moją ciocią o powrocie do Anglii.
Wszystko było załatwione jutro już mogłam wracać.
Usiadłam na kanapie by przemyśleć kilka spraw, wtem usłyszałam pukanie do drzwi.
Podeszłam by otworzyć w drzwiach stał Justin.
-Hej słyszałem co się stało. Powiedział.
-Niby skąd? Zapytałam.
-Ari.. Rzekł tak też myślałam.
-Słuchaj Lucy tu chodzi o to, że będzie dobrze rób dalej to co kochasz rozumiesz?
Ugh kolejna osoba, która wyskakuje do mnie z tekstem
"Będzie dobrze zobaczysz".
Moje oczy opadły w dół.
-Tak mam nadzieję, że gdy wrócę do Anglii dojdę do siebie. Dzięki za troskę. 
Odpowiedziałam.
-To świetn... Chwila w Anglii chcesz stąd wyjechać teraz?
Zdziwiony zapytał.
-Tak już jutro mnie tu nie będzie mam nadzieję, 
że będzie lepiej. Powiedziałam nie 
dając wyjść łzom z moich brązowych oczu.
-Nie mogę cię zatrzymać, 
a szkoda. Powiedział zasmucony.
-Nigdy się tak nie przejmowałeś.
-Bo docenisz coś jak to stracisz... 
Powiedział to po czym już 
całkiem dałam upłynąć emocją i pocałowałam go. 
-Przepraszam. Odparłam i zamknęłam drzwi.


Po godzinie patrzenia w sufit poszłam 
do łazienki umyć się. 
W nocy w ogóle nie spałam jutro
będę musiała się z tym co 
było dla mnie takie piękne pożegnać.


Wstając rano wzięłam 
walizkę i zaczęłam ją pakować.
Rozmawiałam 
długi czas z Ari.
-Będzie tu smutno 
bez ciebie Lucy.
-Ari.. Nie pozwól niczemu 
zepsuć tego co tu zaczęłaś 
pokaż wszystkim że jesteś najlepsza zapomnij o 
mnie, ale od czasu do czasu się tam odezwij. Twoje życie jest w twoich rękach
rób wszystko żeby nie upadło. Kocham cię i 
trzymam kciuki, nie pozwól nikomu się oceniać, nie pozwól 
żeby kto kolwiek stanął na drodze do spełniania twoich marzeń. Poryczałyśmy 
się obie, mocno 
przytuliłam moją księżniczkę.
-Na mnie już pora ucałuj 
wszystkich ode mnie i zapamiętaj moje słowa. Rzekłam.
Ostatni raz popatrzyłam na otoczenie
-Żegnaj Ameryko będę za tobą cholernie tęsknić.
I wsiadłam do samolotu..

-----------------------------------------------------------------------
U mnie można wieczność 
czekać na nowy rozdział haha. 
Ale to się 
zmieni ponieważ 
wróciła moja wena do pisania chcę to 
kontynuować. Także postaram się raz w tygodniu 
dodać rozdział :) A jak 
widzicie u Lucy dużo się dzieje. :(

Mam nadzieję że docenicie moją pracę starałam się pisać coś ciekawego mam nadzieję że tego nie spaprałam haha. Pozdrawiam Patrycja <3

(PROSZĘ O KOMENTOWANIE DOBIJECIE MI 11 KOMENTARZY? :))
DZIĘKUJĘ WAM ZA CZYTANIE <3
(PRZEPRASZAM, ŻE TAKI KRÓTKI, ALE 
TAK NAPRAWDĘ OPOWIADANIE
SIĘ DOPIERO ROZKRĘCA ;*)